Atlanticism

NASZA WOJNA EPISTEMOLOGICZNA

Oczywiście, kategorycznie odrzucam filozofię analityczną i racjonalistyczny pozytywizm; uznaję materializm, indywidualizm i podejście analityczne do świadomości za formy choroby psychicznej. Jednocześnie, po odrzuceniu filozofii analitycznej jako nieporozumienia, jeśli traktować ją jako coś „obligatoryjnego”, uznać trzeba wywodzące się z amerykańskiego pragmatyzmu z jego całkowitą obojętnością wobec preskryptywności tak podmiotu, jak i przedmiotu, refleksje za interesujące. W ogóle, wszystko to, jeśli tylko nie byłoby obligatoryjne, lecz wolne od nacisku globalistycznego totalitaryzmu i hegemonii epistemologicznej liberałów, mogłby okazać się wartym zgłębiania. Nawet – niech Bóg mi wybaczy – Russell.

Kto steruje amerykańską polityką?

 W niekończących się groteskowych i pojawiających się na każdym nieomal kroku wręcz obłędnych konstrukcjach konspirologów to tu to tam przeziera głęboka i złowieszcza rzeczywistość, do której jednak nie jest tak łatwo się dobrać. Z punktu widzenia politologii w pełni racjonalnej, to gwałtownie rosnące zainteresowanie jest w pełni wytłumaczalne. Prawnik i filozof niemiecki Carl Schmitt mówił o istnieniu w społeczeństwie współczesnym dwóch typów władzy – władza bezpośrednia (potestas directa) i władza pośrednia (potestas indirecta). Właśnie ta władza pośrednia, oparta na grupach niesformalizowanych, klubach, towarzystwach pozarządowych i fundacjach, oraz strukturach lobbystycznych i zwłaszcza ŚMP (środkach masowego przekazu), staje się przedmiotem szczególnej, czasami nadmiernej uwagi konspirologów. Oczywiście, podstawowe decyzje podejmowane są przez głowy państw, rządy, parlamenty, instancje sądowe. Gdzie są jednak te decyzje przygotowywane? Kto wypracowuje strategię dużych państw na dziesięciolecia lub wręcz stulecia? Skąd się biorą podstawowe elementy tych strategii?

Z reguły, wszystko to jest dość trudno wyjaśnić jednoznacznie i uwaga analityków sama z siebie stopniowo przemieszcza się na kluby nieformalne, grupy wpływu, oraz na sferę służb specjalnych, których działalność jest świadomie okryta mrokiem i tajemnicą. Tajne towarzystwa i służby specjalne w języku angielskim brzmią bardzo podobnie – secret service i secret society. A gdy dodać do tego analizę „władzy czwartej” – tak zwanych „niezależnych” ŚMP- teoretycznie niezależnych od trzech klasycznych instancji władzy w demokracji (władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej) – ale zależnych od innych licznych czynników- w pierwszej kolejności od specyfiki samego zawodu dziennikarza (gdzie zgodnie z Mac Luhanem „media is a message” – „same ŚMP stają się treścią tego, co one nadają”) , to otrzymamy dziedzinę ogromną i nadzwyczaj zagmatwaną, mętną, której mechanizm nie jest przezroczysty, a wpływ na społeczeństwo, politykę, kulturę, historię – ogromny.

Łagodna tyrania liberalizmu

 

Oto dokładny obraz wyłaniający się z analizy najnowszych rewelacji ideologów Komisji Trójstronnej, Klubu Bilderberg, American Council on Foreign Relations i innych autorów, intelektualnie służących międzynarodowemu mondializmowi na wiele różnych sposobów – poczynając od „neo-spirytualizmu”, a kończąc na konkretnych ekonomicznych i strukturalnych projektach politycznych technokratów.

Ważne jest, aby pamiętać, że ideologia ta wymyka się podziałom na „prawą” i „lewą” stronę sceny politycznej. Co więcej, w jej ramach odbywa się zasadnicze i świadome nakładanie tych dwóch warstw, związane z polarnym modelem przedstawienia politycznych realiów. Nowy Światowy Porządek jest radykalnie i trwale „prawicowy” na płaszczyźnie ekonomicznej, ponieważ zakłada absolutny prymat wartości prywatnej, w pełni wolny rynek i triumf indywidualistycznego apetytu w sferze gospodarczej. Nowy Światowy Porządek jest także radykalnie i trwale „lewicowy” na froncie kulturalno-politycznym, gdyż ideologia kosmopolityzmu czy etyczny liberalizm tradycyjnie należą do kategorii politycznych priorytetów „lewicy”.

 

Kto steruje amerykańską polityką?

Z reguły, wszystko to jest dość trudno wyjaśnić jednoznacznie i uwaga analityków sama z siebie stopniowo przemieszcza się na kluby nieformalne, grupy wpływu, oraz na sferę służb specjalnych, których działalność jest świadomie okryta mrokiem i tajemnicą. Tajne towarzystwa i służby specjalne w języku angielskim brzmią bardzo podobnie – secret service i secret society. A gdy dodać do tego analizę „władzy czwartej” – tak zwanych „niezależnych” ŚMP- teoretycznie niezależnych od trzech klasycznych instancji władzy w demokracji (władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej) – ale zależnych od innych licznych czynników- w pierwszej kolejności od specyfiki samego zawodu dziennikarza (gdzie zgodnie z Mac Luhanem „media is a message” – „same ŚMP stają się treścią tego, co one nadają”) , to otrzymamy dziedzinę ogromną i nadzwyczaj zagmatwaną, mętną, której mechanizm nie jest przezroczysty, a wpływ na społeczeństwo, politykę, kulturę, historię – ogromny.

Po napaści Saakaszwilego na Cchinwali konstrukcje konspirologiczne wtargnęły również do rzeczywistości rosyjskiej. W celu wyjaśnienia tego co się stało, zaczęto aplikować najróżniejsze teorie spiskowe. Znamienne jest, że nawet premier Putin dał do zrozumienia, że sądzi, iż „za napaścią na Cchinwali stoi nie po prostu Waszyngton, lecz określona grupa wpływu w establishmencie amerykańskim, zainteresowana przeforsowaniem na prezydenta kandydata republikanów McCaina”. Wyraźnie Putin miał na uwadze grupę neokonserwatystów , „neokonów”, którzy od lat 80-tych zaczęli przekształcać się w grupę wpływową, a wspólnie z Bushem Juniorem rozpoczęli bezpośrednie określanie polityki USA.