W latach dziewięćdziesiątych serial animowany „Beavis i Butt-head” w reżyserii Mike’a Judge’a był popularny w USA i Rosji. Jego bohaterami była dwójka amerykańskich, upośledzonych umysłowo nastolatków, sprzeczających się niecenzuralnie między nimi, wyrażających jedną absurdalną myśl za drugą, nie potrafiących rozwiązać ani jednej codziennej sytuacji, ale... mimo swojej pełnej nieprzydatności i bezsensowności, jakoś radzą sobie z życiem.
Zbliżające się wybory prezydenckie w USA, które odbędą się 5 listopada 2024 roku, mają absolutne znaczenie. Od ich wyniku w dużej mierze zależy los nie tylko Stanów Zjednoczonych, a nawet całego Zachodu, ale i całej ludzkości. Świat balansuje na krawędzi wojny nuklearnej, pełnowartościowej i totalnej trzeciej wojny światowej między Rosją a krajami NATO i od tego, kto stanie na czele Białego Domu przez następną kadencję, zależy ostatecznie, czy ludzkość będzie istnieć, czy też nie. Dlatego tak ważne jest, aby jeszcze raz przyjrzeć się dwóm kandydatom w tych wyborach i zrozumieć ich platformy i stanowiska.
W Ameryce, kolebce pragmatyzmu, pragmatyzm zniknął. Globaliści, zwłaszcza pod rządami reżimu Bidena, reprezentują skrajną formę globalistycznej dyktatury, zrywając więzi z typowo amerykańską tradycją ustanowioną przez Charlesa Peirce'a i Williama Jamesa.
Na początku powstania trzynastu kolonii przeciw mocarstwu, każda z nich ogłosiła się niezależnym państwem – stanem. Termin ten, w kontekście amerykańskiej historii, zazwyczaj tłumaczy się jako „stan”, lecz samo słowo, w sensie prawnym, nie ma żadnego znaczenia, oprócz „mainstreamowego”. W języku angielskim termin „state” oznacza tylko i wyłącznie „państwo”, w pełnym znaczeniu tego słowa – suwerenny podmiot polityczny (jak w definicji Machiavellego, Hobbesa lub Bodina), który nie uznaje żadnego ponadnarodowego autorytetu [1]. Dlatego też, z prawnego punktu widzenia, bunt kolonii był deklaracją suwerenności trzynastu nowo utworzonych podmiotów narodowych i państwowych. Dlatego pełna nazwa Stany Zjednoczone Ameryki powinna być tłumaczona na Zjednoczone (bądź Wspólne, Sprzymierzone) Państwa Ameryki. To, że chodzi nie o państwo, ale o państwa, jest prosto stwierdzone i zaakcentowane w samej nazwie. Trzynaście kolonii stało się trzynastoma państwami.